Oczekiwanie na śnieżystobiałą zimę

Grudzień przyczłapał w białym kożuchu
Musiał iść pieszo, biedaczek
Śniegu nie było sań nie mógł użyć;
A nad nim zawisło ciężkie, sine niebo
I bure chmury (jeszcze jesienne)
Zaniosły się srebrnym, perlistym płaczem.
Pomyślał grudzień :
Zawsze tak będzie ?
Więc los mój to los tułaczy?
Ziemia brązowa, jak mokra gąbka
A Grudzień naciągnął długie, ciężkie
buty myśląc:
„Na Ziemi pewnie już mroźno i śnieg
srebrzystobiały
roztoczył swe baśniowe czary
Przynajmniej więc nie zmarznę tam”
( A tu taki kram!)
Śniegu ni śladu, białe śnieżynki
czekają hen, gdzieś nad chmurami
I ćwiczą z niecierpliwością
olśniewająco biały taniec
Wtem - nagle chmury się rozsypały
Co straż pełniły na górze
I wypuściły ze swych czeluści mnóstwo
Śnieżynek nieskalanie białych,
które po dłuższym odpoczynku
energii miały moc !
Świat jakby szybciej zawirował
A była właśnie gwieździsta noc…
Na tle granatu uroczystego Nieba
Tańczyły cudne gwiazdki śnieżyste
A każda inna, prześliczna była.
Grudzień - Zima - tak właśnie trzeba!
Bóg stworzył cztery pory roku
A każda piękną jest tak
Jak cały Boży świat
No cóż , słów by wyrazić jego piękno
Po ludzku po prostu brak
Dzięki Ci Boże, za cuda tego świata!

 

Katarzyna Wilczyńska